Pokazywanie postów oznaczonych etykietą romans. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą romans. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 sierpnia 2017

46/2017 Wampirzy Zakon z Bostonu

Pewnie zastanawiacie się jaką książkę zapowiada tytuł tego posta. Nie trzymam Was w niepewności ani chwili dłużej i już mówię.

Macie przed sobą recenzję książki "Potęga północy", autorką której jest Lara Adrian. Książka ta jest czwartą odsłoną serii o wiele mówiącym (lub nie) tytule 'Rasa Środka Nocy'.






Kilka informacji na temat książki:
Autor: Lara Adrian
Tytuł: Potęga północy
Tytuł oryginalny: Midnight Rising
Strony: 320
Data publikacji: 25.01.2011
Wydawca: Wydawnictwo Amber
Data przeczytania: 11.08.2017
Seria: Rasa Środka Nocy #4
Ocena: 4,5/5 ☆





Dla osób, które nie mają pojęcia co też może oznaczać ta nazwa, spieszę z odpowiedzią - jest to określenie wampirów. Ich przodkami są Prastarzy - obcy, którzy przybyli na Ziemię w wyniku awarii pojazdu kosmicznego. Ich układ trawienny nie był przystosowany do ziemskiego jedzenia, jedynym pożywieniem jakie potrafił przyswoić była krew. Jak się okazało, nie są w stanie rozmnażać się z kobietami zamieszkującymi nową planetę. Z jednym wyjątkiem - gdy kobiety miały znamię o konkretnym kształcie. Kobiety te nazwano Dawczyniami Życia.

Skoro krótka historia Rasy za nami, to przejdźmy do historii opisanej w "Potędze północy".

Dylan Alexander jest nowojorską dziennikarka pracującą w gazecie specjalizującej się w publikowaniu nieprawdopodobnych historii, z których znaczna część została zwyczajnie wymyślona i nie ma w nich ani grama prawdy. Jedną z takich historii będzie musiała stworzyć  w trakcie podróży po Europie, inaczej może pożegnać się z pracą. A przynajmniej takiego argumentu użyła by przekonać swojego szefa do udzielenia jej urlopu. Niestety wakacje dobiegają końca a inspiracji do napisania artykułu jak nie było, tak nie ma. Jednak wszystko się zmienia, kiedy wraz z przyjaciółkami matki spacerują po lesie w miejscowości położonej nieopodal Pragi. W Dylan odzywa się dar, który ma od dziecka - widzi duchy zmarłych kobiet. Tak samo dzieje się tym razem. Na szlaku ukazuje się jej duch kobiety i błaga o uratowanie 'go', po czym prowadzi Dylan do jaskini, w której przebywa Rio...

Rio to, jak sam o sobie mówi, członek Rasy. Urodził się w Hiszpanii, a imię jakie mu nadano brzmi Eleuterio de la Noche Atancio. Jest wampirem-wojownikiem należącym do Zakonu, który walczy ze Szkarłatnymi - wampirami które poddały się zewowi krwi. Od kiedy został ranny w wyniku zdrady swojej Dawczyni Życia, Evy, zastanawia się nad sposobem skończenia swojej egzystencji. Kiedy podejmuje się wysadzenia komory hibernacyjnej Prastrego, którą Zakon odkrył w lasach w pobliżu Pragi, robi to z myślą o samobójstwie. Jednak przez pięć długich miesięcy coś go powstrzymuje -najpierw brak odwagi, później napady silnych bóli głowy. I wtedy w jego kryjówce pojawia się Dylan...

Pobyt dziennikarki w komorze hibernacyjnej wywołuje niemałe komplikacje, zmuszając ją do spędzenia znacznej ilości czasu w towarzystwie Rio. Od początku wzbudza wzbudza w niej ciekawość, a im więcej o nim wie, tym bardziej zaczyna jej na nim zależeć. Wampir próbuje ją do siebie zniechęcić, nie potrafi zrozumieć co Dylan widzi w jego pokierszowanym ciele. Nie jest w stanie spojrzeć poza swoje blizny i znaleźć to, co wydaje się przyciągać do niego Dawczynię Życia. Czas jaki spędzają ze sobą zbliża ich do siebie, powoduje że Rio otwiera się przed Dylan i w końcu dostrzega to, co od początku w nim widziała.

Jednak zanim bohaterowie doczekają się happy endu, kobieta znajdzie się w ogromnym niebezpieczeństwie...
Wojownikiem Zakonu, przy pomocy Dylan i pozostałych Dawczyń Życia mieszkających w kwaterze, udaje się wpaść na trop Prastarego który ukrywał się w odkrytej wcześniej komorze hibernacyjnej oraz jego syna, który od początku był zamieszany w sprawę. Czy uda im się odnaleźć nową kryjówkę Prastarego nim będzie za późno?

Czy Rio będzie umiał przestać nienawidzić Evę? Czy będzie umiał wybaczyć jej zdradę?

Jak dalej potoczą się losy członków Zakonu? Czy wyjdą zwycięsko ze zbliżającego się starcia? A może to ich wrogom uda się osiągnąć cel i wyeliminować wszystkich wojowników?

Żeby poznać odpowiedzi na te i inne pytania, należy przeczytać "Potęgę północy". Zapraszam do zapoznania także z pozostałymi książkami w serii 'Rasa Środka Nocy', których jest 14 oraz kilka krótszych historii towarzyszących 😊. Można je czytać w dowolnej kolejności, ponieważ każda książka stanowi odrębną opowieść. Jednakże polecam czytanie ich zgodnie z chronologią, bo wydarzenia, które miały miejsca we wcześniejszych częściach mają wpływ na to co dzieje się później a czytanie ich w kolejności losowej może powodować gubienie się w wątkach 😉

środa, 28 czerwca 2017

Duremka poleca - Fifty Frogs


Książkę kupić można tu: Amazon, iBooks, Barnes & Noble, Kobo

Autor: Tawdra Kandle
Tytuł: Fifty Frogs
Data premiery: 27.06.2017
Strony: 253

Książkę znalazłam przypadkiem. Zaciekawiła mnie okładka, więc weszłam na stronę książki na amazonie żeby zobaczyć czy opis też jest ciekawy. Nie zawiodłam się - mam wielką ochotę dowiedzieć się jak Vivian poradzi sobie ze swoimi "żabami" i mimo wysokiej (jak dla mnie) ceny planujęjej zakup w najbliższym czasie. Dla zachęty poniżej opis.


Vivian is sick of dating. Sick of the way guys treat her, sick of living and crying by when and if they call . . . she’s just done. 

When her aunt reminds her that a girl has to kiss a lot of frogs before she finds her prince--Aunt Gail says that number is fifty--Vivian decides she’s taking control of her dating life: she’s going to go on a series of first dates only, and each one must end in a kiss. She begins chronicling each date--the good, the bad and the downright unbelievable--with a plan to turn the stories into an in-depth magazine series about the realities of dating in the twenty-first century.

Everything’s going along according to plan until Vivian hits a bump in her road with Frog Number Five, who doesn’t seem to understand his role in this deal. And despite Vivian’s determination to make it all the way to the big five-oh, when fate keeps throwing this same man across her path, she begins to wonder if maybe it’s time to ditch the plan . . . and kiss just one more frog.

wtorek, 2 maja 2017

28/2017 O czym szepczą cyprysy?

Witam i zapraszam na recenzję kolejnej książki, pochłoniętej jeszcze w kwietniu :)

Autor: Yvette Manessis Corporon
Tytuł: Szept cyprysów
Tytuł oryginalny: When the Cypress Whispers
Strony: 368
Data publikacji: 11.04.2016
Data przeczytania: 28.04.2017
Ocena: 5/5 ☆
Seria: Życie jest piękne #5
Wydawca: REBIS

Po śmierci męża, Daphne została sama z córeczką i rosnącą górą rachunków. Postanowiła zaryzykować i wszystkie oszczędności zainwestować w otwarcie własnej restauracji, mającej serwować greckie potrawy. To właśnie tam poznaje  Stephana - przystojnego i bogatego bankiera, który może odmienić jej los. Kiedy mężczyzna oświadcza się jej, akceptuje je, upiera się jednak, że ślub i wesele mają odbyć się na greckiej wyspie - Erikusie.

To na tej wyspie mieszka babcia Daphne - Evangelia, u której spędzała wakacje jako dziecko, a także później, już jako nastolatka i dorosła. Ma nadzieję, że teraz, mimo upływu lat, znowu poczuje się tam szczęśliwa i odnajdzie upragniony spokój. Evangelia zawsze ma w zanadrzu jakąś historię do opowiedzenia, zazwyczaj blisko związaną z sytuacją słuchacza.

Wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku, jednak dopiero przyjazd Daphne na wyspę uświadamia jej że może niekoniecznie tak jest. Powrót do raju lat dziecięcych pozwala jej spojrzeć na życie z innej perspektywy i dostrzec to, czego w nim brakowało.

Czytając historię Evangelii miałam łzy w oczach. Mimo tego co przeszła nie zmieniła się na grosze, pozostała osobą o złotym sercu, gotową obdarować swoją miłością każdego, kto tego potrzebował.

"Szept cyprysów" to piękna opowieść o greckiej kulturze i o tym że nie zawsze szukamy tego czego potrzebujemy. Częściej dążymy za tym co wydaje nam się potrzebne a w rzeczywistości wcale tak nie jest.

Zakończenie książki napawa mnie mieszanym uczuciami. Z jednej strony jest to zakończenie szczęśliwe  (bo Daphne odnalazła to, czego szukała), a z drugiej smutne (ile musiała wycierpieć, żeby dotrzeć do tego punktu). Tak jak w życiu każdego człowieka, chwile szczęścia mieszają się z chwilami smutku, co dodaje książce realności.

Należy pamiętać, że po każdej burzy w końcu wyjdzie słońce, nawet jeśli zajmie to trochę czasu :)

niedziela, 30 kwietnia 2017

27/2017 Wakacje na szkockim wybrzeżu

Summer at seaTytuł: A Summer at Sea
Autor: Katie Fforde
Strony: 368
Gwiazdki: 4/5 ☆
Data premiery: 28.03.2017



Książka przeczytana po angielsku. Otrzymałam ją ze strony netgalley.com w zamian za szczerą recenzję.
Przeczytano w ramach wyzwania czytelniczego: pora roku oraz w ramach wyzwania "Pod hasłem".

Wersja angielska poniżej | English version below ↓



Kiedy sięgałam po tę książkę chciałam przybliżyć sobie słoneczne wakacyjne dni, bo pogoda za oknem bardziej przypomina jesienną słotę niż wiosnę. Już nie mogę doczekać się cieplejszych dni i tylko czekam aż będę mogła schować wszystkie zimowe ciuchy na dno szafy i zapomiec o nich na kilka kolejnych miesięcy ;). Ale do rzeczy.

Emily to położna, która ma dość kłótni z lekarzami na temat bezpieczenstwa porodów domowych. Nie przynosi to takich efektów jakich oczekuje, więc kiedy pacjentka której pomaga zostaje zabrana do szpitala przez nalegającego męża, postanawia zrobić sobie wolne. Kiedy zastanawia się co zrobić z urlopem odzywa się do niej Rebecca z prośbą o pomoc na statku, na co Emily zgadza się bez większego zastanowienia, mając nadzieję że pomoże jej to zapomnieć o ostatnich wydarzeniach.
Brakowało mi opisów zajęć Emily na statku, miejscami miałam wrażenie, że pojechała do Szkocji spędzać czas z Alasdirem i jego córką, a nie pomóc Becce z prowadzeniem okrętowej kuchni. Jeśli już takie opisy się pojawiały to w znikomej ilości.
Druga kwestia do której mam zastrzeżenia to scena z urodzeniem łożyska. Nawet nie tyle sama scena, a bardziej rozmowa na temat tego co ludzie robią z łożyskiem po urodzeniu. Na prawdę nie musiałam tego wiedzieć. Mam wrażenie że autorka umieściła ten fragment tylko po to żeby dać Emily i Alasdirowi powód do rozmowy. Może wywoływać obrzydzenie, więc ostrzegam.
No i to przekonanie, że każda kobieta chce znaleźć sobie męża i założyć rodzinę. Owszem, większość z nas faktycznie tego chce, ale są też kobiety które nie widzą się w roli żony i matki. Odnoszę wrażenie, że autorka przelała swoją prywatną opinię na strony książki. Mogę się mylić, ale tak to wygląda z mojego punktu widzenia.
Ogolnie ksiazka bardzo mi się podobała, czytając ją nie trzeba było się wysilać żeby wyobrazić sobie opisywane wydarzenia. Obrazy wręcz same pojawiały się w mojej głowie. Czuję pewien niedosyt, bo chciałabym wiedzieć co dalej z Emily, Alasdairem i spółką. Z dugiej strony książka kończy się w takim momencie, że wszyscy są szczęśliwi a ich problemy schodzą na drugi plan.
Kiedy zastanawiam się za czym będę tęsknić najbardziej to stwierdzam że najbardziej będzie mi brakowało wysepki z wydrami :) Scena w której się pojawiają jest cudowna.
Książka idealnie nadaje się na wieczorny relaks przy herbatce (bądź kawie, jak kto lubi). Szczególnie biorąc pod uwagę pogodę w przeciągu kilku ostatnich dni.



Book cover and link to the bookstore will come soon.
Emily is a midwife advertising home births. She is in almost constant conflict with local GPs about the issue. After her lastest patient's husband insist on taking her to the hospital, Emily has enough and intends to take a break from work. When she wonders what she will actually do, she gets a phone call from her frien, Rebecca, asking about helping on Becca puffer. Whithout long thinking she agrees and soon finds herself in Scotland.
Considering the fact that Emily was working as a cook in the puffer, there is suprisingly small number of scenes describing what exactly was she doing. In fact I had the impression that Emily come to the Scotland to spend time with Alasdair and his daughter, not to help Becca.
Second thing I have some reservations about is scene with birthing placenta. Not so much the scene, as the talk about what people do with it. I could definitely do without it. It seems to me that the author wrote that just to give Emily and Alasdair something to talk about. To be honest it's gross and something to miss if squemish.
And the belief that every woman wants husband and kids. True, most of us does, but not all can see themselves as wifes and mothers. It looks like personal belief of the author seeped on the pages. I could be wrong about this, but that's my opinion.
Overall I liked the book and people described within. I didn't have to try hard to see images painted by Katie Fforde in the book, they were jumping in front of my eyes as I read. I'm little disappointed we didn't see what happens next to Emily & company, but the story ends in such way that all are happy and it looks like all of their problems and concerns just ebb away. Emily said it best: "I think whatever happens (...), it will all work out for the best. You, me, and Kate, we're a team, and we'll win, whatever happens."
I would like to see places described in the book (if they are real of course). It think the one I want to see the most is that little island with the otters.
"A Summer at Sea" is good position for an evening read with tea (or coffee), especially considering how crazy was the weather in last few days. I recommend it for everyone, whom summer can't come fast enough.

czwartek, 20 kwietnia 2017

26/2017 O miłości w Londynie

Witam i zapraszam do czytania :)

coming downTytuł: Coming Down
Autor: Carrie Elks
Strony: 231
Ocena: 4,5/5 ☆

Kliknięcie na okładkę kieruje na stronę książki na Amazonie.

Książka czytana w języku angielskim.
Przeczytano w ramach wyzwania "Pod hasłem"

Do sięgnięcia po książkę zachęciło mnie wyzwanie Ejotka, choć na liście do przeczytania tkwiła już jakiś czas. Znalazłam ją na Google Play kiedy była dostępna za darmo, więc skorzystałam z okazji i uzupełniłam swoją biblioteczkę na czytniku. Kiedy już się dorwałam do czytania, nie byłam w stanie odłożyć czytnika aż nie skończyłam, co rzadko zdarza mi się w przypadku e-booków :)

Poznajcie Beth. Jest szczęśliwa będąc żoną Simona i pracując w klinice dla ludzi z uzależnieniami. A przynajmniej tak jej się wydaje do momentu, w którym w jej życie wkracza Niall. Ponownie.
Już prawie zdążyła zapomnieć o swojej przeszłości.
Jego pojawienie rozbudza w Beth uczucia, o których wolałaby zapomnieć, ale obecność Nialla na to nie pozwala. Dorzucić do tego trzeba córkę jednej z pacjentek kliniki, do której Beth jest bardzo przywiązania i nic dziwnego, że bohaterka nie potrafi połapać się w swoich uczuciach. Fakt, że jej własny mąż nie potrafi zrozumieć jej zaangażowania w sprawy kliniki nie poprawia sytuacji. Gdyby nie Lara i Alex, Beth zostałaby ze swoimi problemami kompletnie sama.
Cała sytuacja ma też swoje dobre strony - zmusza Beth do konfrontacji i pogodzenia się z przeszłością oraz zastanowienia się czego tak naprawdę chce w życiu. Wszystko to sprawia że Beth odnajduje dawną siebie - taką, jaką była dziewięć lat wcześniej.
Ta książka to piękna historia o tym, że nieważne jak nisko upadniemy, zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże nam wstać i stawiać pierwsze kroki. To opowieść o tym, że każdy zasługuje na szczęście, jakim jest znalezienie kogoś, kto kocha nas takimi jakimi jesteśmy i nie chce nas zmieniać.
Polecam każdemu, kto szuka potwierdzenia że warto kochać.
W książce poruszany jest temat uzależnienia od narkotyków, więc jeśli ktoś z Was nie lubi tego tematu, może czuć się ostrzeżony.